Po polskich drogach jeździ niespełna 30 milionów samochodów, w tym ponad 22,5 mln samochodów osobowych (Por. Wypadki drogowe w Polsce w 2018 roku, Raport roczny, Komenda Główna Policji, Warszawa 2019). Przy takiej liczbie pojazdów wszelkiego rodzaju wypadki i kolizje drogowe są więc elementem życia powszedniego. W samym roku 2018 na policję zgłoszono ponad 400 tysięcy kolizji drogowych, a należy przecież pamiętać o tym, że wiele z nich nie jest zgłaszanych, w sytuacji gdy uczestnicy zdarzenia poprzestają na spisaniu protokołu i zgłoszeniu szkody bezpośrednio do ubezpieczyciela. O ile w pełni zrozumiałym i powszechnie znanym faktem jest, że uczestnik zdarzenia drogowego, w wyniku którego nie z jego winy uległ uszkodzeniu jego samochód, może domagać się zwrotu kosztów jego naprawy, pozostałe składniki szkody często nie są dochodzone, mimo że zazwyczaj nie wyczerpuje to roszczenia poszkodowanego.

Czego tak naprawdę możemy się domagać od sprawcy kolizji lub wypadku bądź jego ubezpieczyciela? W pierwszej kolejności powinniśmy dochodzić zwrotu kosztów wynajmu pojazdu zastępczego na czas naprawy. Wielu kierowców korzysta z auta jako narzędzia pracy i nie mogą pozwolić sobie na korzystanie z innych środków transportu, chociażby ze względu na ograniczenia czasowe. Obecnie zakłady ubezpieczeniowe nie kwestionują tego składnika szkody i zazwyczaj zwracają te koszty po wykazaniu ich poniesienia. W praktyce autoryzowane serwisy samochodowe w porozumieniu z właścicielem auta zazwyczaj dokonują cesji roszczenia i dochodzą zwrotu tych kosztów oraz kosztów naprawy bezpośrednio od ubezpieczyciela. Jeżeli natomiast serwis nie posiada samochodów zastępczych, uzasadnioną wydaje się możliwość wynajęcia samochodu zastępczego na własną rękę. Należy przy tym jednak pamiętać, że powinien być to samochód tej samej klasy co pojazd, który uległ uszkodzeniu. Poza tym zwrotowi podlega tylko koszt poniesiony za uzasadniony czas naprawy. Zdarzają się sytuacje, kiedy ubezpieczyciel kwestionuje czas naprawy i samowolnie obniża zwrot kosztów według własnych obliczeń. Należy zatem pamiętać, że jeżeli serwis wykonał naprawę, a właściciel pojazdu zwleka z jego odbiorem jednocześnie ciągle korzystając z pojazdu zastępczego, jego koszt może zostać przez zakład ubezpieczeniowy zakwestionowany.

Kolejnym składnikiem szkody, dochodzonym już zdecydowanie rzadziej, jest odszkodowanie za spadek wartości auta. Nie ulega wątpliwości, że w przypadku chęci sprzedaży auto bezwypadkowe będzie cieszyło się zdecydowanie większym zainteresowaniem i potencjalnie osiągnie też wyższą cenę. Czy zatem odszkodowania za spadek wartości pojazdu możemy dochodzić tylko w przypadku sprzedaży samochodu? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w orzecznictwie Sądu Najwyższego, który w uchwale z dnia 12 października 2001 roku (sygn. akt III CZP 57/01, OSNC 2002/5/57 stwierdził, iż odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować oprócz kosztów jego naprawy także zapłatę sumy pieniężnej, odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie. Dalej Sąd wskazał, że wartość samochodu po jego naprawie to nic innego, jak jego wartość rynkowa. Ponieważ wartość ta w wyniku uszkodzenia, choć później wyeliminowanego, zmalała w stosunku do tej, jaką pojazd ten miałby na rynku, gdyby nie został uszkodzony, to kompensata powinna obejmować nie tylko koszty naprawy, ale także tę różnicę wartości. Zbycie samochodu jest przy tym takim samym uprawnieniem właściciela jak korzystanie z niego, wobec czego traci także znaczenie odróżnianie wartości użytkowej rzeczy od jej wartości handlowej. Miernikiem wartości majątkowej rzeczy jest pieniądz, a jej weryfikatorem rynek. Rzecz zawsze ma taką wartość majątkową, jaką może osiągnąć na rynku. Jak słusznie przy tym wskazał Rzecznik Ubezpieczonych, z obserwacji rynku motoryzacyjnego wynika wprost, że kupujący najczęściej poszukują pojazdów bezwypadkowych. Wówczas sprzedaż pojazdu, który jest pojazdem powypadkowym najczęściej wymaga obniżenia ceny w stosunku do cen pojazdów bezwypadkowych (Por. Utrata wartości

handlowej pojazdu, strona internetowa Rzecznika Finansowego: rf.gov.pl/najczestsze-pytania-i-odpowiedzi/Utrata_wartosci_handlowej_pojazdu__20879). W świetle powyższego zasadnym wydaje się twierdzenie, że odszkodowanie za utratę wartości pojazdu przysługuje poszkodowanemu także w przypadku, gdy nie planuje od razu sprzedawać swojego samochodu. Należy przy tym jednak pamiętać, że auta tracą na wartości wraz z upływem czasu i w miarę ich użytkowania, różnica w wartości auta bezwypadkowego i powypadkowego będzie zatem maleć.

Istotnym problemem jest przy tym określenie wysokości utraty wartości pojazdu na skutek wypadku. Brak jest jednoznacznych regulacji, które rozwiązywałyby ten problem, w praktyce najczęściej stosuje się Instrukcję Określania Rynkowego Ubytku Wartości Pojazdów przygotowaną przez Stowarzyszenie Rzeczoznawców Samochodowych EKSPERTMOT. Aby uzyskać taką wycenę należy udać się do rzeczoznawcy samochodowego lub np. do PZMotu. Koszt takiej wyceny to zazwyczaj kilkuset złotych, aczkolwiek w niektórych przypadkach może być wyższy. Uzasadnionym wydaje się przy tym dochodzenie zwrotu również tego kosztu od ubezpieczyciela. Obecnie brak jest jednolitej linii orzeczniczej w tym zakresie, niemniej jednak wskazać należy, iż Rzecznik Finansowy pod koniec 2018 roku złożył wniosek o uchwałę Sądu Najwyższego, która jednoznacznie rozstrzygałaby to zagadnienie.